Co ja czuję?
Zadanie 1.
„Wesołe i smutne chwile” – rozwijanie umiejętności rozumienia własnych uczuć.
Dzieci, porozmawiamy trochę o sytuacjach, które wzbudzają skrajnie różne emocje: radość i smutek. Dokończcie zdanie:
Jestem smutny (-a), gdy…
Jestem wesoły (-a), gdy…
ZADANIE
Zestaw ćwiczeń ruchowych.
- „Instrumenty” – dziecko wybiera jakiś instrument i udaje grę na nim. Rodzic pełni funkcję dyrygenta. Zaczyna dyrygować. Muzykant śledzi ruchy pałeczki i przyśpieszają albo zwalniają poruszanie rąk, wszystko wykonuje w milczeniu i bez uśmiechu. Zadaniem dyrygenta jest pobudzić do śmiechu muzykanta. Muzyk jak się uśmiechnie przestaje grać.
- „Muzyczne powitania”- puszczamy dowolną muzykę. W chwilach gdy muzyka cichnie, dajemy dziecku polecenie do wykonania np. przywitaj się ze mną, ukłoń się, podskocz,itp.
- „Perkusja”- siedzimy w siadzie skrzyżnym, plecy proste, ręce na kolanach. Przy muzyce szybkiej i bardzo rytmicznej wystukujemy rytmy; klaszczemy w ręce, uderzamy rytmicznie w kolana, uderzamy rytmicznie dłońmi o podłogę.
- „Pląsy muzyczne” – zabawa relaksacyjna, masażyk.. Siedzimy za plecami dziecka. Wykonujemy masaż pleców zgodnie ze słowami :
- Idą słonie – na plecach kładziemy na przemian całe dłonie;
- Idą konie – dotykamy plecy piąstkami naśladując tętent kopytek.
- Idą panieneczki na szpileczkach – dotykamy palcami wskazującymi.
- Świeci słonko – zataczamy dłońmi kółka.
- Płynie rzeczka – rysujemy linię od góry do dołu.
- Pada deszczyk – dotykamy wszystkimi palcami.
- Czujesz deszczyk? – łaskoczemy.
Propozycja nr 2:
„ Jestem muzykantem”– zabawa ze śpiewem. Doskonalenie artykulacji poprzez śpiewanie zgłosek dźwiękonaśladowczych.
„Jestem muzykantem”
sł. i muz. tradycyjne
Jestem muzykantem – konszabelantem,
my muzykanci – konszabelanci.
Ja umiem
grać, my umiemy grać.
- A na czym? – Na pianinie.
A pianino, i no, i no, a pianino, i no, ino,
- a pianino, i no, i no, a pianino, bęc!
(Refren śpiewamy naśladując głosem i gestem instrument)
Propozycja nr 3.
„ Dziecięca orkiestra”- robimy dziecku instrument perkusyjny np. z garnka przewróconego do góry dnem lub np. formy do ciasta. Naszymi pałeczkami mogą być łyżki. Podajemy dziecku rytm aby wystukało taki sam po nas. Uczymy grać cicho i głośno.
Propozycja nr 4.
OPOWIADANIE ,,LEŚNE DŹWIĘKI” T. KRUCZEK.
- POSŁUCHAJ OPOWIADANIA.
Dzisiaj przed przedszkolem czekał na nas wielki biały autobus. Wszyscy byliśmy bardzo podekscytowani, bo mieliśmy pojechać na wycieczkę do lasu! Do prawdziwej leśniczówki! Było bardzo ciepło i słonecznie, a każde dziecko miało ze sobą plecak z jedzeniem i piciem. Trochę to trwało, zanim wszyscy weszliśmy do autobusu, bo ciągle komuś chciało się pójść do łazienki i pani śmiała się z panem kierowcą, że chyba do wieczora nie ruszymy. Ale wreszcie autobus ruszył, a my wszyscy zaczęliśmy machać na pożegnanie rodzicom! A rodzice też machali do nas.
I nagle zrobiło mi się trochę smutno od tych wszystkich pożegnań.
– Przecież jedziemy tylko na kilka godzin – szepnął na pocieszenie schowany w kieszeni mojego plecaka szmaciany lis – zobaczysz, w lesie jest bardzo ładnie. To będzie wspaniała przygoda! Tego lisa uszyła mi ciocia. Jest zrobiony z rudego i białego materiału, a oczy ma z guzików. Bardzo go lubię. Specjalnie wziąłem go ze sobą do lasu. Przecież lisy mieszkają w lesie, więc kiedy pani wczoraj powiedziała, że możemy wziąć ze sobą tylko jedną małą zabawkę, od razu o nim pomyślałem. Kiedy dojechaliśmy na miejsce, okazało się, że pan leśniczy mieszka w ślicznym drewnianym domu tuż przy lesie. Przygotowania do zimy Najpierw pan leśniczy oprowadził nas po swoim domu, po leśniczówce. Było tam mnóstwo zdjęć i szklane półki z różnymi rodzajami szyszek, i wielkie rogi, które, jak się dowiedzieliśmy, zgubił jeleń, bo jelenie gubią swoje rogi. Było też sporo gablot z owadami, wielkimi żukami i pająkami, a Małgosia się rozpłakała i powiedziała, że się boi pająków i szybko wyszliśmy na zewnątrz. A tam spotkała nas wielka niespodzianka, bo koło domu była zagroda, w której mieszkały leśne zwierzęta. Były tam sarny, lisy, wiewiórki, a nawet sowa i kruki.
– Te wszystkie zwierzęta znalazłem ranne w lesie i teraz mieszkają w moim przydomowym szpitalu. Jak wyzdrowieją, wrócą do lasu – powiedział leśniczy, a my nie mogliśmy się napatrzeć na te zwierzęta.
– Hej! Hej! Tu jestem – wołał szmaciany lis do swoich prawdziwych lisich kolegów, a oni patrzyli na niego bardzo zaciekawieni.
– A teraz pójdziemy do lasu. Pamiętajcie o jednym – powiedział leśniczy – w lesie nie należy krzyczeć.
– Dlaczego? – spytał Wojtek.
– Bo w lesie mieszka mnóstwo różnych stworzeń – powiedział pan leśniczy – i nie wolno ich niepokoić, a poza tym, jeśli będziecie krzyczeć, to nie usłyszycie, co las ma wam do powiedzenia.
– To las mówi? – spytała Zosia. Ale pan leśniczy nie odpowiedział, tylko uśmiechnął się do nas tajemniczo i przyłożył palec do ust na znak, że mamy być cicho.
Poszliśmy więc za panem leśniczym do lasu. Szliśmy wąską ścieżką pełną szyszek i igliwia. Wszędzie było pełno bardzo wysokich drzew i bardzo zielonych maleńkich krzaczków. Po chwili okazało się, że nie udaje nam się być całkiem cicho. Wszyscy zaczęliśmy rozmawiać.
– Co to za małe krzaczki? – spytała Tola.
– To krzaki jagód – powiedział leśniczy – za kilka miesięcy będzie tu całe mnóstwo pysznych jagód. A jeszcze później pojawią się grzyby.
– Lubię jagody – powiedział Maciej – a najbardziej zupę jagodową. Ojej, nagle zachciało mi się zupy jagodowej!
– Na to trzeba jeszcze poczekać – zaśmiała się pani woźna, która także pojechała z nami na wycieczkę.
– A teraz może posłuchamy, co ma nam las do powiedzenia – szepnął leśniczy i zaprowadził nas na małą polankę, gdzie stały ławki zrobione z drewna.
– Proszę! Musicie być zupełnie, ale to zupełnie cicho – szepnął – jak Indianie na podchodach. Wiecie co? Wcale nie jest łatwo siedzieć cicho! Zawsze się chce coś powiedzieć, o coś spytać. Zwykle jak się siedzi cicho, to szybko zaczyna się strasznie nudzić, bo nic się nie dzieje. Ale tu w lesie było zupełnie inaczej. Działo się bardzo dużo. Kiedy tylko przestaliśmy rozmawiać, usłyszeliśmy, że tak naprawdę w lesie jest bardzo głośno.
– Pi, pi! Pi, pi! Tril! Tril! Ti, tu! Ti, tu! – śpiewały ptaki w koronach drzew.
– Jeść! Jeść! Daj! Daj! Mama! Mama! Mama! – krzyczały z całych sił, po ptasiemu, pisklęta w gniazdach.
– Już lecę! Już lecę! Już lecę! – odpowiadali ptasi rodzice. Zanosili jedzenie do gniazd, karmili pisklęta i odlatywali.
– Jeść! Jeść! – znowu zaczynały wołać ciągle głodne ptasie dzieci.
A owady? Te też nie były cicho!
– Bzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzuuu – zabuczał olbrzymi żuk, przysiadł na pobliskim pniu i natychmiast poleciał dalej. – Bzzzzzu! Grał jak na trąbce! Bzyczały też komary i pszczoły.
– Puk! Stuk! Puk! – uderzył w drzewo dzięcioł. – Stuk! Stuk! Stuk!
– Cisza! Cisza! – wrzasnęła sójka. – Bądźcie cicho!
– Tak! Cisza! Cisza! – zawtórowała jej druga. I tak zaczęły się nawzajem uciszać, że aż uszy od tego bolały. Nagle delikatnie zaszumiały i zadrżały listki na pobliskich krzewach.
– Co to? – spytałem cicho pana leśniczego, bo nagle z oddali zaczął dochodzić do nas jakiś głośny szum. Szum przybliżał się powoli i stawał się coraz głośniejszy i głośniejszy. Aż trochę straszny.
– To wiatr śpiewa w koronach drzew – powiedział leśniczy – to podmuch wiatru, popatrzcie w górę.
I rzeczywiście, drzewa pochyliły się dostojnie, kiedy wiatr zaszumiał w ich koronach.
– Pac! Pac! Pac! – uderzyły o ziemię spadające szyszki.
– Czas wracać! – powiedział pan leśniczy. – Ten wiatr pewnie zwiastuje pierwszą letnią burzę. Trzeba zdążyć do autobusu przed deszczem. Kiedy doszliśmy do leśniczówki, na ziemię zaczęły spadać pierwsze duże krople deszczu. Las przycichł, a w oddali usłyszeliśmy pomruk grzmotu! – Wsiadajcie szybko do autobusu – powiedziała pani – nie ma co moknąć.
Pomachaliśmy na pożegnanie leśniczemu i ruszyliśmy z powrotem.
– I co, dzieci – powiedziała pani – w lesie jednak dużo można usłyszeć? Podobało się wam?
– Bardzo – odpowiedzieliśmy – ale tak trochę ciszej niż zwykle. Wszyscy byliśmy bardzo senni. – A widzi pani – powiedziała pani woźna – mówiłam, że po takiej wycieczce nasze dzieci zasną w powrotnej drodze.
Miała rację, prawie wszyscy zasnęliśmy zmęczeni po tej wyprawie. Nawet pomruki burzy nie mogły nas obudzić. Tylko pluszowy lis spoglądał przez okno i marzył, że mieszka w wielkim lesie wraz z innymi prawdziwymi lisami. Gdy szum lasu chcesz usłyszeć i śpiew ptaków z gardeł wielu, trzeba najpierw dbać o ciszę, więc nic nie mów, przyjacielu.
- ODPOWIEDZ NA PYTANIA:
– Na jaką wycieczkę wybrały się dzieci?
– Kto ugościł dzieci w swoim domu?
– Czym zajmuje się leśniczy?
– Jakie zwierzęta mieszkały w przydomowym szpitaliku?
– Z jakiego powodu tam były?
– Czyje odgłosy można usłyszeć w lesie?
– Jak myślicie, co chcą do siebie powiedzieć zwierzęta?
– Umiecie je naśladować?
– Co w lesie można usłyszeć oprócz zwierząt?
– Jaki zwierzak towarzyszył Tomkowi?
– Możecie o nim opowiedzieć?
Propozycja nr 5.
PRACA PLASTYCZNA ,, PSZCZÓŁKA”.
Propozycja dla chętnych:
WIERSZ ,,ORKIESTRA” A. Lodzińska – fragment.
- POSŁUCHAJ WIERSZA.
By dźwięków kosmos wyczarować
i w podróż zabrać nas muzyczną,
na scenę wkracza pełna mocy
orkiestra zwana symfoniczną.
Dziś orkiestra nieco spięta,
bo się boi dyrygenta, który słynie, jak wieść niesie,
z najgroźniejszych min ma świecie…
- ODPOWIEDZ NA PYTANIA:
– Jakie miejsca przedstawiają zdjęcia? (filharmonia)
– Co tworzą wszyscy ludzie na tych zdjęciach? (orkiestra)
– Kim oni są? (muzykami)
– Skąd muzycy wiedzą jak mają grać? (dyrygent, nuty)
– Na ilu instrumentach w orkiestrze gra jeden muzyk?
-Kim jest dyrygent?
ĆWICZENIE SPOSTRZEGAWCZOŚCI.
- PRZYJRZYJ SIĘ ILUSTRACJOM.
- WSKAŻ INSTRUMENTY MUZYCZNE.
„KOTKI I PIŁECZKI”– zabawa z elementem czworakowania.
Dziecko otrzymuje miękką piłeczkę, dziecko naśladuje kota: w pozycji na czworakach bawi się
piłką, toczy ją przed sobą; kładzie się na grzbiecie, toczy piłkę pomiędzy łapkami; wykonuje koci
grzbiet, gdy piłka jest pod nim, przeciąga się; siedzi na piętach, opiera dłonie o piłkę, przesuwa
piłkę jak najdalej od siebie, ciągle ją trzymając.
ZADANIE
Wysłuchanie wiersza Juliana Tuwima „DYZIO MARZYCIEL”
Położył się Dyzio na łące,
Przygląda się niebu błękitnemu
I marzy:
„Jaka szkoda, że te obłoczki płynące
Nie są z waniliowego kremu…
A te różowe –
Że to nie lody malinowe…
A te złociste, pierzaste –
Że to nie stosy ciastek…
I szkoda, że całe niebo
Nie jest z tortu czekoladowego…
Jaki piękny byłby wtedy świat!
Leżałbym sobie, jak leżę,
Na tej murawie świeżej,
Wyciągnąłbym tylko rękę
I jadł… i jadł… i jadł…
Narysuj o czym Ty marzysz ….. za trudne…. to:
„O CZYM MARZYSZ?” – rozmowa na temat marzeń dzieci.