Dzień dobry Kropelki;-) Temperatura za oknem zimowa , dlatego dzisiaj na początek zapraszam do zabawy i śpiewania.
1. Słuchanie opowiadania Agaty Widzowskiej” Bałwanek godny Oscara”
Kiedy pada śnieg, dzieci uwielbiają jeździć na sankach, robić orła na śniegu lub obrzucać się śnieżkami. Jednak najwspanialsza zabawa to, zdaniem Olka, lepienie bałwana. Co roku chłopiec starannie planował jego wielkość, kształt oraz wymyślał dla niego imię. Podobnie jak tata – architekt – szkicował na papierze wszystkie szczegóły: nakrycie głowy, wielkość nosa, włosy ze sznurka i inne rekwizyty. Tata jednak nie projektował bałwanów, tylko wielkie budynki.
A szkoda.
– W tym roku mój bałwanek będzie najbardziej oryginalny ze wszystkich śniegowych bałwanów – powiedział z przekonaniem Olek, nie mogąc się doczekać opadów śniegu.
W sobotni poranek, kiedy wyjrzał przez okno, aż zapiszczał z radości.
– Ada, ubieraj się i jedz śniadanie! Idziemy lepić Oskara.
– Oskara?
– Tak. Mój bałwan będzie miał takie imię i dostanę za niego statuetkę Oscara.
– A co to jest? – zapytała Ada.
– To nagroda filmowa. My nagramy telefonem film o tym, jak powstaje nasz bałwan. Możemy nawet podłożyć głosy i udawać, że on potrafi mówić.
Po śniadaniu dzieci założyły ciepłe kurtki, czapki, szaliki i rękawiczki. Zanim wyszły do ogrodu przed domem, mama posmarowała Adzie nos i policzki specjalnym kremem chroniącym przed mrozem.
Olek jednak stanowczo zaprotestował.– Mamo, nie lubię, kiedy mój nos się świeci jak latarka!
Dzieci zabrały się do pracy. Najpierw ulepiły małą śniegową kulę, a potem zaczęły ją turlać po śniegu. Śnieg oblepiał ją dookoła, aż wreszcie stała się tak duża i ciężka, że trudno ją było przesuwać. Olek filmował kolejne etapy pracy.
– Wystarczy – zdecydował. – To będzie jego noga, a na niej postawimy mniejszą kulę jako brzuch.
– Szczypią mnie ręce – powiedziała Ada i pobiegła do domu po suchą parę rękawiczek.
Olek nie zwracał uwagi na szczypiącą go buzię i na ręce. Odrzucił na bok mokrą parę rękawic i stwierdził, że śnieg łatwiej się lepi gołymi rękami. Gdy druga kula była gotowa, tata pomógł dzieciom ustawić ją jedna na drugiej. Olek sfilmował tę scenę.
– Uch! To będzie wielkolud – wysapał tata.
– Tak! – Włóż rękawiczki, synku. Odmrozisz sobie ręce – powiedział tata.
Olek jednak nie posłuchał. Gdy głowa Oskara stanęła na samym szczycie, Ada zaproponowała, że pobiegnie do domu po marchewkę.
– Nos z marchewki? Wszystkie bałwany tak mają, ale mój będzie wyjątkowy. Już dawno zaprojektowałem dla niego strój.
Olek wyjął z kieszeni dwa srebrne kapsle i zrobił z nich oczy bałwanka, a zamiast nosa wetknął latarkę. Potem pobiegł do domu i przyniósł stamtąd pelerynę Zorro, za którego był przebrany na szkolnym balu. Założył ją bałwankowi.
– Wygląda jak kosmita – stwierdziła Ada.
Olek przyjrzał się śniegowemu stworkowi, po czym zdjął czapkę i szalik, otulając nim Oskara.
– Żeby mu nie było zimno – wyjaśnił. Ada zrobiła im zdjęcie.
– A dlaczego masz nos z marchewki? – zapytała, przyglądając się bratu, który trząsł się z zimna.
– Ja? – zdziwił się Olek, dotykając swojego nosa.
– I ręce też masz czerwone. I uszy! Olek dygotał z zimna, ale nie zwracał na to uwagi. Wziął od siostry telefon i zaczął nagrywać film.
– Uwaga, uwaga! Przedstawiamy państwu bałwana Oskara, który przeleciał do nas z planety „Aaa psik!” – kichnął głośno.
– Planeta „Aaa psik?” – zdziwiła się Ada.
– Nigdy o takiej nie słyszałam.
W tym momencie z domu wyszła mama i natychmiast zabrała dzieci do środka.
– Bałwan jest ze śniegu i nie czuje zimna, ale ty jesteś dzieckiem i to dużym. Powinieneś wiedzieć, że przy takim mrozie trzeba być ciepło ubranym – skarciła syna. Jeszcze tego wieczoru Olek dostał wysokiej gorączki i bardzo bolało go gardło. Na szczęście mama, która była lekarzem pediatrą, doskonale wiedziała, co robić w takiej sytuacji.
– Herbata z sokiem malinowym, witamina C i leżenie w łóżku! – powiedziała, robiąc synowi letnie okłady na czole i łydkach, żeby obniżyć temperaturę. Olek spędził w łóżku trzy kolejne dni. Męczyły go katar i kaszel, a przemrożone ręce zrobiły się szorstkie i bolesne. Codziennie spoglądał przez okno na bałwana Oskara, który wciąż stał w ogródku ubrany w czapkę i szalik chłopca. Olkowi było smutno, że nie może wyjść na dwór, ale rodzina zrobiła mu niespodziankę.
– Zapraszamy na seans filmowy! Przedstawiamy film pt. „Latarka w nosie”– powiedziała Ada, a wszyscy parsknęli śmiechem. Film był zaskakujący i pokazywał wszystkie szczegóły pracy nad Oskarem: toczenie śnieżnych kul, pomoc taty, kruka przyglądającego się pracy, szczerbaty uśmiech Ady i mamę wybiegającą z domu. Okazało się, że w trakcie choroby Olka mama ukradkiem nagrywała film i raz złapała w kadrze wielkiego rudego kocura, który nagle wyskoczył spod peleryny bałwana. Ale największą niespodzianką był fragment nagrany przez tatę, gdy było już całkowicie ciemno. Nos Oskara migotał pulsującym światłem!
– Tato! Jak ty to zrobiłeś? – zachwycił się Olek.
– To tajemnica reżysera. Myślę, że wszyscy zasługujemy na statuetkę Oscara, nie sądzicie? I wtedy mama przyniosła tort czekoladowy w kształcie bałwana.
• Rozmowa na temat opowiadania. Dzieci wypowiadają się na temat ulepionego bałwana, bezmyślnego zachowania Olka i jego skutków, oraz tego, jak zakończyła się historia.
2. Praca plastyczna „Zimowy krajobraz”.
Zapraszam do wykonania pracy plastycznej „Zimowy krajobraz” według własnego pomysłu lub można wykorzystać proponowane pomysły.
Zabawa ruchowa – Buch w śnieżny puch. Dzieci spacerują .Gdy usłyszą klaśnięcie wskakują do śniegowej zaspy, naśladują rozgarnianie śniegu rękami, próbując się z niej wydostać. Klaśniecie ponownie zaprasza dzieci do marszu w różnych kierunkach.
Zachęcam także do wykorzystania zimowych kolorowanek oraz ćwiczeń grafomotorycznych.
You must be logged in to post a comment.